Nie znając swoich wartości, nie znając samego siebie właściwie stałem się jak każdy.
Nie byłem jedyny w swoim rodzaju, byłem jednym z wielu takich samych. Nic we mnie nie było, kiedy wziąłem się za coś, co kocham szło pod górkę.
Nie chce się odwracać za siebie, brakło mi tyle sił został pusty ślad. Presja, stres niszczyć mnie chcą, ale to dziś oni się uczą ode mnie. Mówili mi, że skończę się, a dotarłem daleko gdzie, każdy spadał z góry. W życiu jest, że chcesz nową nadzieje i walkę ze siłą, ale wątpię znowu padam na ryj. Na mordzie wylewa się krew, symbole bolesności przejdą dalej, poczujesz też, że nie jest to samo. To twoja, tylko pierwsza kreska.
Popatrz w moje oczy i widzisz we mnie skurwiela, albo nawet nie widzisz we mnie człowieka. Padam Boże podnieś mnie.